Mam szczęście mieć w okolicy takiego właśnie wędzarza z zamiłowania.
***
Tagiatelle z wędzonym łososiem.
łosoś wędzony (na ciepło lub zimno)
masło
pieprz ziarnisty (zielony/kolorowy)
płatki migdałów
ząbek czosnku
śmietanka kremówka
sok z cytryny
tagiatelle (użyłam Lubelli pełnoziarnistej, ale zdecydowanie polecam tagiatelle z makaronów Czanieckich)
roszponka
parmezan
W czasie gdy gotuje się makaron na patelni z roztopionym masłem prażymy pieprz, czosnek pokrojony w płatki, albo zgnieciony i migdały. Gdy nabiorą koloru dolewamy śmietanki kremówki i utrzymując na średnim ogniu redukujemy odrobinę sos (trwa to ok. 1 min., później sos może za bardzo zgęstnieć, w razie draki można dodać wody z makaronu albo po prostu przegotowanej, albo/i troszkę więcej soku z cytryny). Dodajemy poszarpane kawałki łososia (najlepiej zrobić to rękoma, aby wydobyć ewentualne ości) i na małym ogniu mieszając od czasu do czasu czekamy, aż sos zgęstnieje i nabierze koloru i posmaku łososiowego. Dodajemy sok z cytryny.
Makaron wyłożony na talerz dekorujemy roszponką, parmezanem i płatkami migdałów, preferowane uprażone.
Proporcje wychodzą w praniu same :-). Ważne, aby nie dodać zbyt dużo masła, ponieważ potrawa generalnie jest tłusta (śmietanka i łosoś, jeśli jest on dobrej jakości). Najlepiej jak najmniej, ale wystarczająco do wyprażenia.
Czym dłużej gotujemy pieprz w zalewie kremowej, tym lepiej dla nas, naszych zębów i kubków smakowych. Osobiście wolę dodać więcej kropel soku z cytryny, niż wody, a czas gotowania śmietanki wystarcza do lekkiego zmiękczenia pieprzu. Część ziarenek można rozgnieść przed wrzuceniem. Odrobina drobno startej skórki ze świeżej cytryny do dekoracji również nie zaszkodzi.
Pozostaje życzyć mi smacznego.